FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Wielka podróż WFRP2.0 [3] - sesja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Astro 12 Strona Główna » RPG » Wielka podróż WFRP2.0 [3] - sesja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość








 Post Wysłany: Nie 19:46, 01 Lip 2007    Temat postu:

MG

Cordo patrząc przez okno dostrzegł nie wiele, udało mu się zauważyć, że chłop podaje jakieś pakunek karczmarzowi. Z tej odległości ocenił go na około 50-70cm długości, był zawinięty w jakieś płótno więc nie widział co to jest, jedynie co mogło mu to na chwilę obecną przypominać to kłodę drewna do kominka. Również dostrzegł, że osoby dość żywo dyskutowali o czymś – poznał to po dość żwawej gestykulacji obu osób. Momentami wskazywali coś na miasto innym razem na drogę w stronę z której przyjechali. Na dowidzenia udało mu się dostrzec jeszcze jedną rzecz. Chłop wyciągnął z siana dodatkowo, coś co przypominało pas z dwuręcznym mieczem, po czym przewiesił go przez plecy i pożegnał się z Kordianem.
W momencie gdy obaj się zaczynali rozstawać Cordo przestał patrzeć w szybę żeby nie został zauważonym przez karczmarza. I chwilę później podeszła do nich jedna z kelnerek:
- Witam podróżników jestem Megi. W czym mogę wam pomóc? Może coś dobrego do picia, mamy znakomitej jakości piwo i równie dobre wino, innych napitków też nie braknie, a i za chwilę będzie gotowy dzik, oraz baranina, osobiście polecam baranine jest to specjał naszego kucharza.
Uśmiechnęła się do nich i czekała na zamówienie.
W chwili gdy kończyła mówić do karczmy wszedł Kordian i z pakunkiem pod ręką skierował się do jednego ze stolików, nachylił się do pewnego krępego gościa i powiedział coś do niego. Po czym tamten spojrzał w ich stronę i przytaknął jemu.
Gościu wyglądał na około 40-45 lat był krępy i brodaty, Cordo zauważył u jego stup leżący miecz, a i jego towarzysz nie był gorszy, miał coś koło 30 lat i był postury Cora, jednak co ciekawsze nie zauważył przy nim żadnej broni. W tym momencie pakunek w dalszym ciągu nic mu nie mówił jedynie dostrzegł mniej regularne kształty tego czegoś, tak jakby gdzieś tam była rękojeść albo coś podobnego..i w momencie gdy nachylił się do tego człowieka wychylił się metalowa część która odbiła światło świecy, więcej nie udało mu się dostrzec.

Natomiast Tomas siedząc tak i przyglądając się okolicy usłyszał mimochodem rozmowę dwóch osób rozmawiających cicho stolik za nim. Mówili coś o krasnoludach, że pewnie znowu przyjdą większą grupką, i znowu spróbują zdobyć to( nie nazwali tego po imieniu ). Do tego zastanawiali się w ilu tym razem przyjdą 5 tak jak ostatnio czy wezmą posiłki.
Cordo nie zwrócił uwagi na tą rozmowę dlatego, że był za bardzo zajęty przypatrywaniem się temu pakunkowi i sprawdzaniem co się dzieje. Sam Kordian skierował się z tym na zaplecze – przeszedł drzwiami za barem – po czym po około 15min wyszedł i skierował się prosto do nich. Usiadł przy nich i powiedział:
- Więc tak chcielibyście konia, żeby nie iść przez bagna, cóż tego nie załatwię, ale mogę wam zaproponować przewodnika przez nie.
Gdy do tego momentu nie pojawiło się żaden napitek na ich stole wziął krzyknął:
- Marika przynieś no tutaj trochę piwa.
Po 5 minutach przed każdym z nich znalazł się kufel dobrego ciemnego piwa.
Gdy ono się już pojawiło Kordian rzucił mówiąc prosto do Corda:
- To teraz możemy pogadać o tutejszych sprawach, jednak najpierw chce wiedzieć dlaczego Ciebie tak to interesuje. I po czyjej jesteś stronie.
Mówiąc ostatnie słowa zrobił niezrozumiały dla nich gest kuflem piwa zakręcił nim w powietrzu nad stołem. Jednak efekt był dość przejrzysty już dla nich. Tych 2 z którymi rozmawiał wcześniej wstało od siebie i podeszli do nich. Ten z mieczem usiadł przy Cordzie, w jednej ręce trzymając miecz, tak że przy każdym gwałtowniejszym ruchy mógł znaleźć się w boku Corda, drugi usiadł przy Tomasie, trochę dalej od stołu, reakcja na jego nieproszone zachowanie pewnie skończy się podobnie. Kordian tylko dodał:
- Nie lękajcie się to tylko dla pewności, i po to żebyście nie próbowali żadnych numerów, wiecie czasy są trudne i ludziom nie można ufać. Więc powiedzcie prawdę przysłał was tutaj Vardolf? Czy kto inny? Po co tu jesteście i czego szukacie? Jeśli odpowiedzi mnie usatysfakcjonują to porozmawiamy już normalnie. A i poznajcie to jest Józek – wskazał na tego z mieczem – a ten drugi to Skoczek. Więc jak ?
 Powrót do góry »
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Nie 20:27, 01 Lip 2007    Temat postu:

Tomas

- To pierwsza karczma w jakiem mam okazję przebywać. Ja cale życie na wsi i w lasach spędziłem. Moja rodzina mieszka o tam (wskazał ręką kierunek z którego przybył). Kilka dni drogi. Ale ja z nimi już od dawna nie mieszkam. Tylko czasem odwiedzam. To poroże jest dziwne. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.

Gdy podeszła do nich kelnerka uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- Dla mnie to tylko woda do picia, a do jedzenia baranina skoro to specjalność.

Bardzo go zainteresował fragment rozmowy o krasnoludach. Chciałby z jakimś porozmawiać i dowiedziec się o co chodzi. Może przed wyjazdem będzie miał okazję.

Gdy Kordian mówił Tomas cały czas wcinał mu się w wypowiedź.
- Konia? Nie, skąd. Nawet bym nie wiedział jak na takim jechać.
- Bagna można okrążyć, nie? Damy radę, ale przewodnik sie może przydać.
Gdy tych dwóch się dosiadło Tomas zrobił się dosyć nerwowy:
- Jakich numerów? Nie mam pojęcia co tu się dzieje, ale nie podoba mi sie takie traktowanie. Ani nie mówienie całej prawdy. Jeśli mam odpowiedzieć na jakiekolwiek pytania to najpierw chce odpowiedzi. Po pierwsze o co dokładnie chodzi z Vardolfem, a po drugie o co chodzi z krasnoludami.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Pon 17:23, 02 Lip 2007    Temat postu:

Cordo

- A dla mnie piwo i baranina - powiedział kelnerce gdy podeszła.
Potem pogapił się trochę po sali, ale nie miał czasu dokładnie się rozejrzeć.
- Ehh, lubię lokale, gdzie gości wita się żelazem w żebra - rzucił Kordianowi z kwaśną miną. - Niech zgadnę, niewielu tu zagląda gości?
- Po której stronie? Jestem po mojej stronie i byle chmyz nie będzie mi groził bronią - rzucił pod adresem tego z mieczem, patrząc jednak na Kordiana. - Zabierz pachołków albo rozmowę uznam za skończoną. Nie podoba mi się takie traktowanie, że też nie ma tutaj straży! Żeby szlachcie w karczmie grozić bronią, to już nie jest normalne. Nie chcę od was niczego i nie zamierzam tutaj zostać ani chwili dłużej niż to konieczne. A pytam bo to dobrze wiedzieć co się dzieje w okolicy, kiedy się gdzieś przybywa. Chyba normalna rzecz. A może myślicie inaczej?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Pon 21:08, 02 Lip 2007    Temat postu:

MG

[Napiszcie jak dokładnie siedzicie w stosunku do okna – nie chce was sam rozsadzać, jeszcze by wyszło nie tak Smile - powinno być to wcześniej napisane ale zapomniałem o tym]
Gdy Tomas co chwile mu przerywał ten co raz spoglądał na niego. Gdy skończył mówić i przedstawili swoje zdanie, pomyślał przez chwilę patrząc naprzeciw siebie,gdzieś pomiędzy nimi. Po chwili namysłu spojrzał najpierw na Tomasa potem na Corda. I powiedział patrząc prosto w oczy Cordowi:
- Masz rację zachowaliśmy się jak typowi bandyci i nie okazaliśmy odpowiedniego szacunku, jednak po części mamy ku temu powody. - dalej kontynuował swoją wypowiedź ale wskazał na tamtych dwóch, kiwnięciem głowy odesłał ich dalej, dosiedli się do stolika gdzie wcześniej Tomas usłyszał rozmowę o Krasnoludach, po czym spojrzał na Tomasa. - Chcesz wiedzieć, o co tu chodzi? Zawsze chodzi o władzę bądź pieniądze tutaj nie jest inaczej, Vardolf przybył tutaj parę lat temu, i się osiedlił, założył karczmę i mieszkańcy...głównie chłopi głosowali na niego by został burmistrzem Marsne, kandydował jeszcze Zykfryd..za czorta nie wiem dlaczego go nie wybrali. Od tamtego momentu coraz gorzej się tutaj żyje, wymusza na mieszkańcach płacenie astronomicznych podatków i danin na jego karczmę. A do mnie wysyła swoich szpiegów, głównie krasnoludy, są jego przyboczną armią, czasami i ludzi takich jak wy, niby przyjezdnych którzy szukają noclegu itp. A wszystko przez to, że doszły go słuchy, że jestem w posiadaniu pewnej rzeczy, która może pozwolić mu objąć jeszcze większą władzę, i jeszcze bardziej się wzbogacić..- przerwał na chwilę, po czym odchrząknął i skinął na Marikę, by przyniosła pełen dzban Piwa, kontynuował dalej gdy wziął głęboki łyk piwa. - Od roku szykujemy się na niego by go zgładzić, w dosłownym sensie znaczenia tego słowa, więc każda nowo przybyła osoba tutaj jest traktowana w podobny sposób, a traktujemy ich jako szpiegów, gdy ktoś usłyszał co planujemy i doniusł jemu, różnie mogłoby się to skończyć. Gdy dobrowolnie zgadzają się tutaj przyjść, widzicie Vardupek puścił i puszcza dalej plotkę że w tej karczmie zbierają się tylko i wyłącznie bandyci, że zabijamy gości i tym podobne brednie. - znowu się zamyślił na chwilę. Po czym dodał – Więc jak chcecie to możecie wyjść ja nie trzymam nikogo na siłę. Jednak jeśli nadal chcecie szczerze pomóc Zykfrydowi to zostań i odpowiedz na wcześniej zadane pytania. Ja powiedziałem to co chcieliście teraz wasza kolej.

Gdzieś w połowie wypowiedzi Kordiana, przyszła Megi [powiedzmy że rozpoznaliście ją po warkoczu, ta druga chodzi w rozposzczonych włosach] z zamówionymi potrawami przez nich. Pachniały wspaniale, i od razu pobudzały organizm do działania, który u Tomasa zaczął wołać o jedzenie.
Przez ten czas na dworze zrobiło się zupełnie ciemno, za oknem już prawie nie było widać drogi, jednak Cordo dostrzegł kontem oka pewien ruch za nim, gdzieś tak w krzakach przy drodze.
Tamci dwaj jak usiedli do tamtego stołu to w najlepsze rozmawiali i głośno się śmiali, nie było widać by zwracali na nich większą uwagę, ale może to tylko złudzenie? Reszta karczmy żyła swoim życiem, ludzie rozmawiali bawili się i pili. Jedynie przy kilku stolikach nie było widać żadnego kufla z piwem tylko talerze z jadłem.
 Powrót do góry »
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Pon 21:40, 02 Lip 2007    Temat postu:

Tomas

Usiadł plecami do ściany, dokładnie pod sporym trofeum z głowy dzika.
Wysłuchał całej historii, ale pod koniec w nią nie uwierzył. Facet powiedział, ze nie mogą pozwolić na to żeby Vardolf dowiedział się o planach które im wlasnie przedstawił po czym powiedział, że jak chcą mogą wyjść. Gdzie by wtedy poszli? Do jedynej karczmy poza tą. Historia czy nie powiedział, ze pomoże Zykfrydowi więc mu pomoże.
Nie zamierzał się mieszac w politykę.
Gdy jedzenie dotarło na stól zabrał się za spożywanie posiłku. Mówił jedząc jednocześnie, co robiło fatalne wrażenie:
- Teraz moge odpowiedziec na twoje pytania. Do miasta szedłem. Jakiegoś dużego. Drogi przecie do miast prowadzą, co nie? W każdym razie ide se drogą bo w lesie wilki słychać a tu mi zza pleców ktoś sie pyta czy mnie nie podwieźć. Jak mnie odmówić? Zykfryt to był i mnie tu wysadził. Wiecie może którędy do jakiegos dużego miasta stąd bom w terenie nieobeznany?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Wto 7:08, 03 Lip 2007    Temat postu:

Cordo

Rozejrzał się po sali i znacząco ściszył głos, nie patrząc pozornie na nikogo w szczególności.
- Dwie sprawy. Po pierwsze, właśnie ktoś się skrada tam w krzakach, o tam, za oknem, i podsłuchuje co się tu dzieje. Po drugie, dobrze się składa, bo masz niepowtarzalną okazję wynająć zawodowca. Jeżeli was na to stać. Zajmuję się, hmm, powiedzmy, gromadzeniem różnych informacji i sprzedawaniem jej temu, kto gotów słono zapłacić. Jeśli chcesz tego, mogę się rozejrzeć u Vardolfa. Ale nie wcześniej niż załatwimy leczenie dla żony Zygfryda. Obiecałem. Teraz, kiedy zdradziłeś swoje motywy a ja swoje, raczej niedobrze by było się rozstawać. Wygląda na to, że tak czy inaczej musisz mnie wynająć. Nie obawiaj się, opłaci się, jestem wyszkolony i powinieneś się cieszyć z naszej współpracy. Bo twoje złoto sznuruje mi usta. A do tego chwilowo nie obchodzi mnie co to za przedmiot, który tamci chcą zdobyć. I nawet nie zapytam o tą tajemniczą broń, którą Zygfryd tu dostarczył.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Śro 21:34, 04 Lip 2007    Temat postu:

MG

Kordian wyraźnie wyglądał na zaskoczonego tą informacją:
- Gdzie kto skąd wiesz? Ilu ich widziałeś? Jak wyglądał?
Miał dużo pytań i wyraźnie był tym zdenerwowany. Zaczął przypatrywać się czemuś za oknem, zmarszczył mocno czoło, wyglądał jakby chciał tam dostrzec każdy szczegół. Po chwili rzucił do Mariki żeby się szykowała. Ta po chwili znalazła się przy, a zaraz potem zniknęła gdzieś pod nim. Kordian wziął jeszcze jeden albo dwa głębokie wdechy i powiedział do Corda i Tomasa
- Przygotujcie się tam jest ich więcej zaraz tutaj wejdą.
Cordo i Tomas patrząc uważnie na w kierunku drogi dostrzegli, przebiegające gdzieś nisko skulone postacie, każda z nich trzymała coś długiego w ręku bądź miała coś na plecach, Cordo dostrzegł w tym topory.
Sam Cordo gdy baczniej im się dostrzegł zobaczył, że niektórzy z nich pomału i jeszcze bardziej przygarbieni podchodzą do drzwi, a pojedyncze osoby podchodzą do okien od strony drzwi – tylko tą stronę był w stanie dostrzec. Gdy spojrzał w drugą nie mógł zobaczyć nic tam było za ciemno, ale zdawało mu się że krzaki nieopodal się poruszyły w nienaturalny sposób.
Kordian dał znak ludziom siedzącym, i zaczęli oni się przemieszczać, pierwsza linia stolików została zwolniona, część ludzi wraz z jedyną widoczną w tej chwili kelnerką poszła na górę, reszta siedziała dalej tylko, że w ich rękach zamiast kufla z piwem pojawiła się jakaś broń.
W powietrzu zapanowała niemiłosierna cisza taka której nikt nigdy nie lubił.
 Powrót do góry »
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Śro 21:49, 04 Lip 2007    Temat postu:

Tomas

Nie miał pojęcia co się dzieje. Na słowa Kordiana zrobił bardzo głupią minę dającą wyraz jego zaskoczeniu.
Gdy dotarło do niego co się ma tu za chwilę zacząć wstał i poszedł w miejsce z którego miał dobry widok na drzwi wejściowe, a dookoła było sporo miejsca i nikt się nie kręcił.
Otworzył torbę trzymaną na ramieniu. Wyciągnął z niej jakiś mały skórzany przedmiot oraz drugi, wielkości pięści.
Włożył kamień do procy i zakręcił nią trochę żeby mieć pewność że broń działa jak należy. Drugą ręką poprawił torbę żeby łatwo się z niej wyciągało kamienie.
Brak amunicji raczej mu nie groził. Torba, nie licząc procy była po brzegi wypakowana kamieniami.
W razie walki na mniejszą odległość mógł nią komuś solidnie przywalić.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Czw 7:45, 05 Lip 2007    Temat postu:

Cordo

Człowiek nie ruszając się zza stołu, za którym siedział, pośpiesznie wydrążył kość z posiłku przy pomocy drugiej, cińszej kości. Powstałą rurkę nabił czymś, czego nie było widać z daleka. Była to stalowa igła długości palca, a obok pojawiło się jeszcze kilka podobnych. Każdej z nich przytwierdził małą kulkę z mięsa, dla wyważenia. Pozornie na stole znajdował się tylko posiłek.
- Jest czas wojny i czas pokoju. Ale z tego co widzę, mamy tu czas zabijania.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Czw 22:20, 05 Lip 2007    Temat postu:

MG

Po 10 minutach, gdy już prawie część zwątpiła w zbliżający się atak, szybko i gwałtownie otworzyły się drzwi, z hukiem uderzyły o ścianę, i zaraz za otwierającymi się drzwiami wpadła grupa 5 krasnoludów uzbrojonych w topory. 3 z nich skierowało się na wprost 2 pobiegła w ich kierunku ( Tomasa i Corda ) trzymając wysoko topory i wrzeszcząc coś niezrozumiałego w tym momencie dla nich. Za ich plecami za lady wyłoniła się Marika, która trzymała kuszę w ręce i wypuściła pierwszą strzałę, które ze świstem przeleciała koło głowy Tomasa i utkwiła w ramieniu jednego z krasnoludów, który biegł właśnie w jego kierunku. Jednak strzał tylko trochę go zwolnił, a postać ciągle dość szybko kierowała się w jego stronę.
Drugi z biegnących w tamtym kierunku parł twardo na przód, i nic nie zapowiadało że zwolni szarżę tylko nie wiadomo na kogo wymierzy swój cios czy na Corda czy na Kordiana który stoi trochę dalej od niego. Reszta krasnoludów zaczęła walkę z pozostałą grupą ludzi gdzie dość szybko przez szarżę zostali zatrzymani na stolikach, które co niektórzy ludzie podsuwali im szybko pod nogi. Jeden z nich się przewrócił i przeleciał przez cały stolik lądując twarzą na ziemi tuż pod stopami jednego z ludzi, drugi z nich próbując dosięgnąć jednego z tych co pchał stół toporem odrąbał człowiekowi kilka palcy ale i topór utkwił mu w stoliku. Natomiast trzeci, który pozostał trochę z tyłu gwałtownie się zatrzymał i rozejrzał się po sali po czym z toporem trzymanym gotowym do walki ruszył powoli do przodu.
 Powrót do góry »
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Czw 23:02, 05 Lip 2007    Temat postu:

Tomas

Szybko ocenił opancerzenie krasnoludów.
Kamienie wylatywały z jego procy z zaskakującą szybkością. Pozornie chaotycznie, ale wszystkie były celowane. Celował w głowy, a jeśli któryś z krasnoludów miał hełm to w dłonie trzymające broń. Po oberwaniu kamieniem z procy w dłoń miało się zwykle połamaną większość palcy co uniemożliwiało dalszą walkę.
Tomas kręcił dwa razy aby pocisk nabrał szybkości i strzelał.
W efekcie na krasnoludów poleciał grad kamieni. Niektóre były obłe, inne kanciate, wszystkie mniej więcej rozmiaru pięści.
W lesie żaden zwierz nie był na tyle głupi żeby zbliżać się do Tomasa kiedy atakował procą. Nawet najgłodniejsze niedźwiedzie uciekały gdy były bombardowane kamieniami.
Nie mówiąc już o tym, że bez wiekszej trudności można było w ten sposób zabić lisa lub inne podobnego rozmiaru zwierze. Człowieka pewnie też jeśli by trafić w odpowiednie miejsce.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Pią 9:47, 06 Lip 2007    Temat postu:

Cordo

Nie ruszając się z miejsca ocenił sytuację i podniósł rękę. Kość włożył do ust, z drugiej ręki wystawił dwa palce jak szczerbinkę i wystrzelił igłą prosto w szyję najbliższego krasnoluda.
Potem błyskawicznie się poderwał i kopnął stół, chowając się przed lecącymi nie wiadomo skąd kamieniami. Niedojedzony posiłek i piwo wylądowały na dole, dokładnie obok ukrytego zawodnika, który już przystawiał dmuchawkę po raz drugi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Nie 20:27, 08 Lip 2007    Temat postu:

MG

Krasnoludy były ubrane różnie część z nich miałą chełmy na głowie, ale to byli ci bardziej odlegli od nich, i głównie mieli na sobie skórzane pancerze nie wyglądał na najmocniejszy ale nigdy nie wiadomo co jeszcze mogło się kryć pod nim. Z pod koszuli krasnoluda idącego w kierunku Tomasa wystwał kolczuga.
W momencie gdy Tomas zaczął szaleć swoimi kamieniami nastąpił mały haos wśród wszystkich zebranych, gdy pojawiły się pierwsze kamienie w powietrzu nikt się nie spodziewał gdzie one polecą i takiego typu ataku. Pierwszy kamień wyleciał z typowym świstem w kierunku upadającego krasnoluda trafiająć i gruchocząc mu staw kolanowy. Kolejny zaraz po pierwszym poszybował w kierunku krasnoluda szarżującego na Cora i Kordiana trafił go w głowę biorąc pod uwagę że nie miał żadnego chełmu usłyszeli donośny krzyk i zaraz po nim nastąpiła ciasza, a sam krasnolud padł jak długi na ziemi bez oznak życia. Kolejne dwa kamienie poleciały w Krasnoluda który siłował się z toporem starając się go wyjać, pierwszy przeleciał zaraz obok jednego z ludzi i trafił postać w nogę co zmusiło go do przykucnięcia na chwilę, jednak następny, który leciał w tamtą stronę trafił go prosto w oko cios zwalił postać z nóg przewracając ją na plecy. Następny kamień poszybował prosto w rękę krasnoluda znajdującego się już dość blisko Tomasa, trafił go minimalnie ponad łokciem, odtrącił mu ten cios rękę do tyłu i zmusił do puszczenia broni, zdziwony tym patrzył prosto w Tomasa co on teraz zrobi. Kolejne 2 kamienie poleciąły wprost w najdalej znajudjącego się krasnoluda, jeden na tym dystansie był już dość nisko i trafił go wnogę, drugi lecący już znacznie wyżej trafił postać w ucho chełm, z pod którego zaczeła wypływać krew, postać chwiejnym krokiem ruszyła w kierunku drzwi, lecz po chwili upadła na ziemi. Ostatni z kamieni nie fortunnie wyślizgnął mu się w połowie pierwszego obrotu i poleciał prawie w tył trafiając Marikę stojącą za barę i przeładowującą kuszę prosto w korpus, uderzenie było na tyle silne, że znikneła za linią baru z przenikliwym krzykiem.
W tym samym czasie co pierwszy strzał Tomasa Corod załadował swoją rurkę i wystrzelił w kierunku postaci idącej w jego stronę, strzał był na tyle celny że trafił postać i ta też się zatrzymałą ze zdziwnie, aby później dostać z kamienia w głowę. Przy próbie przewrócenia stołu z kopniaka napotkał się na dość duży opór z jego storny okazał się cięższy niż myślał i jedynie co zdziałał to przesunął go o parę centymetrów od siebie i poczuł dość przenikliwy ból w stopie.
Kordian stanął jak zamurowany gdy zobaczył co wyprawia Tomas z tymi kamieniami nie wiedział o co chodzi dopiero po chwili gdy poszły pierwsze 2 kamienie ruszył delikatnie przygarbiony w kierunku krasoluda idącego na Tomasa gdy ten był już dość blisko prawie za Tomasem usłyszał i zobaczył jak kamień wylatuje w jego kierunku, przeleciał mu zaraz przy głowie, Kordian zobaczył prawie całe swoje życie przed oczami, jednak zaraz po krzyku Mariki wyprostował się jak długi i pobiegł w tamtym kierunku, chowając się za barem.
Reszta ludzi reagował przedziwnie na te latające kamienie większość z nich szybko starał się gdzieś schować przez co krasnoludy zostały na mijescu zaskoczone takim obrotem sytuacji. Większość z nich leżało dzieś tam z połamanymi kończynami bądź trupem. Jedynie jeden mógł czuć się szczęśliwie dostał tylko w rękę i to na tyle słabo że mógł wstać dość szybko, co też uczynił wykorzystał sytuację i starał się wybiec z karczmy, właśnie przekraczał linię stołów stojących, a Cordian kończył łapać równowagę. Ludzie dopiero wtedy zaczeli się zbierać gdy nastąpiła chwila względnego spokoju, wychodzili pomału spod stołów i jeden z nich ruszył w pogoni za tamtym.

[mam nadzieję że ma to jakiś sens]
 Powrót do góry »
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Śro 11:21, 11 Lip 2007    Temat postu:

Codro

W momencie wybiegania krasnoluda z karczmy silnie dmuchnął strzelając w jego kierunku zatrutą igłą. Nie wiedział czemu, ale poprzednia igła nie zabiła wcześniejszego krasnoluda, choć trucizna była mocna. Widocznie był bardzo odporny. Liczył na to, że ten drugi jest trochę słabszy, a ponieważ w akcji krew mu krąży szybciej, trucizna rozprzestrzeni się migiem i krasnolud padnie zaraz za drzwiami.
Potem podniósł się i ostrożnie wyjrzał zza stołu, uważając na lecące wcześniej kamienie. Przygarbiony podszedł do leżącego krasnoluda i dla pewności poderżnął mu nożem gardło, a potem go przeszukał.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Pon 2:45, 16 Lip 2007    Temat postu:

Tomas

Gdy w okolicy zrobiło się pusto i nie było już w co miotać kamieni chłopak ochłonął i rozejrzał się po karczmie. Okazało się, że niemal samodzielnie obronił karczmę. Obronił, lub zdemolował. Trudno było powiedzieć.
Nie był pewien czy w obecnej sytuacji własciciel będzie wdzięczny za przepędzenie krasnoludów, które mogłyby ich pozabijac, czy górę weźmie złość za poobijanie klientów, poniszczenie mebli i ogólny bałagan.
Wolał się nie odzywać dopuki nie będzie musiał. Przez chwilę krążył po sali jakby nigdy nic zbierając swoje kamienie spowrotem do torby. Liczył je czy zebrał tyle samo co wystrzelił z procy. To były dobre kamienie. Szkoda marnować czas na chodzenie po lesie i szukanie nowych jak ma się zupełnie dobre pod nosem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Astro 12 Strona Główna » RPG » Wielka podróż WFRP2.0 [3] - sesja
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group