FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Susza WFRP1.5 [2] - sesja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 12, 13, 14  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Astro 12 Strona Główna » RPG » Susza WFRP1.5 [2] - sesja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Śro 10:19, 13 Gru 2006    Temat postu:

MG

- A ładny, ładny, ale niedawno mieliśmy tu pożar, zfajczyło się wschodnie skrzydło bo jakiś idiota palił te... no... skręty. Masa roboty potem z tym była, ale chłopaki zarobili. Bo widzisz pan, my tu zwykle dbamy o swoje. Nie zawsze tutaj tak wygląda, o nieee. Ale straszna susza nawiedziła cały okoliczny teren.
To przez te zafajdane bobry w górze rzeki, pobudowały tamy i nie ma wody, a do tego lato suche i bez najmniejszej kropli. Chodzi tam trzech naszych najlepszych myśliwców, ale co oni tam mogą. Mówili, w rozlewisku pełno bobrów i potworów różnej maści. Bobry lęgną się jak króliki, nie da rady ich przegonić, do tego niebezpieczny to rejon. A znowu na przystani mówią, że łodzią można tam podpłynąć od strony tam, ale to też niebezpieczne. No i nie ma komu przywrócić porządku. A wody jak nie było tak nie ma. Sprzedajemy, ale nie starczy jej na długo, ciągle potrzebna nowa. A to kto spragniony, a to umyć się musi, a to jaka baba pranie robi, reszta dla bydła, no to jak ma woda być. Jedyne co to bodaj studnia na placu, o, tam, przez okno widać. Należy do miasta i każden jeden ma prawo wody nakupić jedno wiadro. Interes mi cholera upadnie przez te ceny. Innszy też. Tu chłopaki siedzą bez roboty, młyn nieczynny, ryboki nie dają rady na rzece, bydło pada, staw suchy, oj mówię ja ci panie niziołek, ciężko oj ciężko przyszło nam żyć.
Ale o czym to ja... aaa, pokoje mam, jeden duży dla wszystkich, małe też. Można tam wstawić łóżka albo sienniki, do woli, gości nie za dużo ostatnimi czasy, przez suszę. A potrawa dnia? Mam dzisiaj pierogi, o takie duże. Na wielkiego chłopa starczą trzy. Ile podać? Do nich smażona cebula i tymianek.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Śro 15:13, 13 Gru 2006    Temat postu:

Gando Zielarz

Z braku fajki sam miał zamiar popalić sobie skręty, ale po tym co usłyszał stwierdzil, że lepiej troche wytrzymać i odpuścić sobie palenie w tej wsi.
Wysłuchał z zainteresowaniem co się działo w okolicy w odpowiednich momentach przytakując. Zawsze myślał, że na wsi wszystko proste. Chłopy wysypią ziarno, samo rośnie, przez ten czas nic nie robią i potem tylko zbierają, albo że usiądzie sobie taki pod drzewem i cały dzień sie gapi na krowy czy aby która nie odejdzie za daleko. A tu się okazuje, że rzeczywistość nie jest taka piękna.
- Łóżko może być we wspólnym pokoju. Co do obiadu poproszę trzy pierogi z cebulą. Jeśli mozna to bez tymianku - wolał uzywać własnych przypraw - do tego trochę wrzątku. Ile płacę?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Czw 23:57, 14 Gru 2006    Temat postu:

Larandar

Podszedł do lady zaraz za Niziołkiem. Przysłychiwał się uważnie ich rozmowie. Po złożeniu zamówienia przez Genda sam złożył swoje mówiąc:
- Drogi karczmarzu ja poproszę dla siebie jakieś dobre mięsko oraz herbatę. Da się coś takiego załatwić? Jeśli nie to mogą być pierogi. Oraz jeśli można to również poprosze nocleg w sali.
Po złożeniu swojego zamówienia odwrócił się od lady i przyglądał się całej sali. Na głowie miał cały czas kaptur nie chciał zostać rozpoznany przez nieodpowiednich ludzi.
 Powrót do góry »
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Pią 11:42, 15 Gru 2006    Temat postu:

MG

- To będzie równo 2 korony. Pierogi będą za chwilę, nocleg płątny osobno - odparł karczmarz do niziołka.
Następnie obrócił się w stronę drugiego osobnika, który wyglądał na każdego, ale nie na człowieka. Przyglądał mu się przez krótki moment patrząc w oczy.
- Znajdzie się pieczeń wołowa, razem z herbatą to daje 1/35 K - poinformował.
A do obu powiedział:
- Nocleg kosztuje 2S na sienniku, 3S na łóżku. Co przygotować?

Po dowolnej odpowiedzi krzyknął na chłopaka, który natychmiast poszedł przygotować noclegi do sali obok, która znajdowała się na piętrze i nosiła ślady nowego drewna, podobnie jak schody. Schody były nieco szersze niż poprzednio, co dało się poznać po śladach na suficie, otwór w podeście został powiększony.

Gdy czekali na posiłki siedząc przy jednym stole niedaleko baru, słyszeli kawałki rozmów.
- Oj głupiś ty Loron, jak mówię, było zostawić czarowników w pokoju, a tak masz ci...
- Eee, dobrze im tak. Za czarostwo należało im się.
- Ja to myślę, że lepiej było ich ostawić, może wtedy czary nie zaszkodziłyby nam wszystkim.
- Głupi, to przez czary masz tak jak masz.
- Co ty wiesz Thered, gdyby ich zostawić, może udałoby się cofnąć, no wiesz, jakoś się dogadać, że niby wioska zapłaci, a potem ich spalić.
- Gadaj co chesz, ale zabawa była przednia jak ten elf skwierczał na stosie, zwłaszcza jak mu już ogień do pięt dochodził, hehe.
- No warto było popatrzeć, a widziałeś ty minę inkutora?
- Inkwuzo...inkwizytora baranie.
- Co baranie, co baranie!! - obruszył się jeden.
- Cichaj jeden i drugi - rzucił ten trzeci. - Co było to było, czarowników nie ma juz z nami, nie ma komu sprawy odkręcić. Ja to chyba zostawię las i pójdę do miasta, mówią, cieśla potrzebny, może co zarobię. Pójdę jak inni.
- Co racja to racja, bez wody wioska zginie. Oj ciężko. Może chociaż by tu sprowadzić krasnoludzkich pożarników albo jakie zboże z południa, co przy suszy rośnie, wieta, takie co to w tej, no, Estalii rośnie. To by nas postawiło na nogi a tak...
- Można jeszcze sprowadzić żarcie z miasta, ale przecie to my od dostaw żarcia, jak to może być żeby w drugą stonę, to kupy się nie trzyma.
- Taa, można różne rzeczy, ale nie ma kto. Burmistr gada, co nie ma fun...duszy, koron znaczy nie ma na pomoc zagraniczną. Krowami nie spłacisz, bo to nie dużo ich zostało. No to jak, drewnem?
- Bzdury gadasz, polej. Panie karczmarz, następny dzban!!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Pią 13:51, 15 Gru 2006    Temat postu:

Gando Zielarz

Zamówił nocleg na łóżku. Po tak drogim posiłku jeden więcej szyling na nocleg nie robił wielkiej róznicy. Bardzo go zdziwiła dysproporcja cen, ale może wszędzie tak było. Nie miał jeszcze okazji nocować w żadnej karczmie.
Uwielbiał podsłuchiwać rozmowy. Przez ostatni czas była to jego jedyna rozrywka. Poza tym często można się dowiedzieć bardzo ciekawych rzeczy, albo takich które dotyczą własnej osoby.
Z obecnie podsłuchanej rozmowy wywnioskował, że czarownicy z jakiś powodów sprowadzili suszę na wioskę, inkwizytor spalił ich na stosie, a teraz nie ma tego kto odkręcić i są problemy. A bobry to chyba oficjalna wersja dla przejezdnych.
Ciekawe rzeczy się tu działy. Interesowało go czy w każdym zakątku imperium tyle się dzieje.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Sob 20:28, 16 Gru 2006    Temat postu:

Larandar

Na wzmiankę o Elfie wyraźnie się zaniepokoił, domyślał się że musiał być to mag jednak i tak mu się to niepodobało że nabijali się ze śmierci jego.
W tym momęcie poraz pierwszy zdjoł kaptur i spojrzał na tamtych ludzi gniewnym i podłym spojrzeniem. Jednak nie odezwał się do nich natomiast rzekł do Ganda normalnym głosem tak że można go było usłyszeć z pewnej odległości :
-Patrz na tamtych. Śmieją się z tego jak kogoś spalili, a co im to przyniosło nic tylko susze i niepokoje wogóle nie myśleli co robią. Teraz pozostalo im płakanie nad ich własnym losem, Czy ci Ludzie nie są głupi?!
Ostatnie zdanie zaakcentował najmocniej i powiedział to trochę głośniej tak żeby tamci usłyszeli.
 Powrót do góry »
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Nie 0:09, 17 Gru 2006    Temat postu:

Gando Zielarz

Zdziwiła go śmiałość towarzysza. Po zdjęciu kaptura połączył to z imieniem i doszedł do wniosku, że musi on być elfem.
- Ja się na sprawach czarowników nie wyznaje. Jak ich spalił inkwizytor to pewnie na spalenie zasłużyli - dla Ganda świat był prosty, każdy robił co do niego należało. Źli czarownicy sprowadzali na miasta zarazy, inkwizytorzy palili ich na stosach, chłopi siedzieli w karczmie pijąc alkochol zamiast pracować. Każdy robił co do niego należało.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Czw 13:07, 28 Gru 2006    Temat postu:

MG

Po usłyszeniu takich słów tamci na moment zaprzestali rozmów. Dwóch z nich z niepokojem spojrzało przez ramię, ostrożnie, żeby tylko nie przyciągać wzroku dwóch obcych. I tak mieli już dość problemów, nie potrzebowali więcej.
Po krótkiej chwili znowu zaczęli rozmowy, widocznie już zapomnieli o tym, że nie są sami.
- Kto głupi ten głupi, Jozgo, ale mówię ci, nie ma już odważnych na to.
- Musi ktoś być, choćby i obcy, burmistrz Kavermeister dobrze płaci, na złoto każdy łasy. Mówię ci to, znajdzie się ktoś. A choćby obcy, tfu, taka ich mać.
- Co ty, że obcy to od razu lepszy? Może odwagi to ma tyle co Huno, znasz go, twardy chłop, na broni zna się, a i wytropić potrafi. Odwagi mu nie brak, ale widzisz, nawet on i ten drugi, jak mu tam... Kodra, oni we dwóch nie dali rady.
- Jak mieli dać, ki na przepławie takie dziwy. Albo to im odwagi brakło, albo dobrze gada jeden z drugim. A odwagi to raczej im nie brakło, czyli musi srogi potwór siedzi na przepławie. No i bobra nie ruszyć, jak tam takie dziwy. Może to i ustrzelić z kuszy, ale gadam, co nie wejść poń do wody, cholera wie co ułapi za nogi i po człeku.
- Gadaj zdrów, a ja mówię, obcego nam trzeba. A najlepiej dwóch albo kilku. Nie ta biorą złoto ile wlezie, ale niech zapracują na to. Nic za darmo. Burmistrz Kavermeister ma rację, potrzebni tu zbrojni najemnicy. Tacy, co to im zajedno, potwór nie potwór, tacy, co to mieczem radę dają każdemu albo chociaż sprytni na tyle, żeby problem rozsznurować jak trza. To i takim się zapłaci.
- Może i dobrze gadasz... ty, akuratnie tam siedzi dwóch, a jeden, widzisz go, na elfa nawet patrzy, drugi to nijak człek, ja wam mówię, to bitny krasnolud... - rzucił szeptem, lecz dało się słyszeć.
- Głupiś ty, ten jeden to może elf, może nie, psia jucha go, ale drugi to wypisz wymaluj nizioł, dokładnie tak wygląda - rzekł nieco głośniej od szeptu ten drugi.
- To może by oni...
- Zawrzyj twarz, może.

Jeden z ludzi wstał i podszedł bliżej.
- Witam nietutejszych gości we wsi Goldwasser, my tu z taką sprawą.... hmm, tego. No tak. Rzecz ma sie w ten sposób. Burmistrz Kavermeister daje nieźle zarobić jak komu starcza odwagi i mieczem robić potrafi. Albo zamiast miecza, jak na sztukach zna się. Może byśta pany zarobili, co wam tak siedzieć po próżnicy. O wieść w ratuszu pytać, tam na papierze ponoć nakreślone stoi, ja ta nie wiem, znaki jakoweś. Może byśta, pany goście, poszli i popytali, co to szkodzi komu zarobić, tak myślę ja, Jozgo Barda, i tamte kompany. My tutejsi ale aż nas cholera jak ceny idą w górę i wszystko na łeb leci, może byśta pomogli nieco, a nagrodzie nie minąć.
Chłop miał dość dużo wzrostu i był szeroki w barach jak niejedna mała stodoła, do tego miał orzechowe oczy i brunatne włosy, a wąsy, dla kontrastu nosił całkiem siwe i związane rzemieniami u dołu. Nie widac przy nim było żadnej broni, ale na ułomka nie wyglądał.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Czw 17:36, 28 Gru 2006    Temat postu:

Gando Zielarz

Znalazł sobie miejsce siedzące w którym to spoczął wyczekując aż zostanie mu przyniesiona strawa oraz wrzątek. Dla zabicia czasu i odwrócenia własnej uwagi od burczenia w brzuchu przysłuchiwał się toczonym w najbliższym otoczeniu rozmowom. Normalnie zająłby się fajką, ale z powodu dziwnych przepisów panujących we wsi musiał się z nią chwilowo rozstać. Po tym co usłyszał od barmana porzucil też myśli o paleniu skretów. Trzeba będzie się stąd poprostu jak najszybciej wynieść w jakąś bardziej tolerancyjną okolicę. Można też było poczekać aż ktoś rozwiąże problem suszy, ale sądząc po zasłyszanych rozmowach nie było na to szans w najbliższym czasie.
Gdy tylko otrzymał to co zamówił podziękował grzecznie, po czym pogrzebał chwilę w torbie z ziołami i wsypał szczyptę suszonych owoców do wrzątku. Następnie pogrzebał w torbie jeszcze trochę i doprawił odpowiednio swoje główne danie.
Zabrał się za jedzenie. Robił to powoli, delektował się każdym kęsem. Widać było, że sprawiało mu to ogromną przyjemność. Każdy kto na niego spojrzał momentalnie miał ochotę na to co akurat jadł. Musiało być przepyszne.
Gando wyłączył się zupełnie z otaczającego go świata. Był tylko on i jedzenie. Nie usłyszał końca rozmowy siedzących nieopodal chłopów bo cała jego uwaga, wszystkie zmysły, skupiały się na pierogach i herbatce owocowej.
Dopiero gdy mężczyzna o imieniu Jozgo Bard wyrwał się z transu. Dokończył spozywany akurat kęs, popił go herbatką, a gdy chłop skończył uśmiechnął się i odpowiedział:
- Zwą mnie Gando, Gando Zielarz. Ogrodnik i zielarz do usług. Bardzo chętnie pomogę wam w waszych problemach na tyle, na ile tylko będę mógł. Tak się składa, że i tak zamierzałem jutro odwiedzić ratusz - spochmurniał trochę - macie bardzo niemiłego straznika. Zabrał mi fajkę i powiedział, że odebrać ją mogę dopiero jutro w ratuszu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Pią 10:01, 29 Gru 2006    Temat postu:

MG

Człowiek spojrzał na niego, chwilowo pomijając tego drugiego siedzącego przy stole.
- Taki tu ostatnio przepis, nie można mieć przy sobie fajek, a ostatnio był nawet pożar tej karczmy niedawno. Jeden półelf palił pono jakieś kadzidło czy te, no, skręty. No i się pół karczmy sfajczyło. Od tamtej pory taki przepis, a do tego susza, starczy iskra i wszystko idzie z dymem, czy to dziwne? A strażnik taki miał rozkaz, musi to zrobić, bo by go żywcem komendant za jaja powiesił, tak mówią.
Spojrzał też na stół, gdzie niziołek miał posiłek.
- Ostatnio przez suszę woda droga, pierogi drogie boć przecie na wodzie warzone. I jak tu żyć, roboty nie ma, pola leżą odłogiem bo sucho, pono nawet grasuje tam południca, to nikt nie chodzi za dnia na pola. Ryboki, o tam, tyż nie mają roboty, bo rzeka sucha. Ino drwale drewno tną, ale zwykle można ich spotkać w tartaku. Za to piekarczyk siedzi we młynie, choć i tak nieczynny, bo koło rzeki. Znaczy, pół dnia od wioski siedzi. Głód się zaczyna, ludzie jadą do miast, by tam za robotą się rozejrzeć. A jak to tak, przecie to my dostawcy żywności na pańskie stoły. A wychodzi że sami głodni... - nie zdołał ukryć drobnego ruchu języka z jednego kącika warg do drugiego.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Pią 22:26, 05 Sty 2007    Temat postu:

Larandar

Siedział i spokojnie jadł. Do momentu aż podszedł do nich Jozgo, gdy go ujrzał odsuną się powoli od stołu i uważnie się mu przyjrzał nie mówiąc ani słowa. Jednak przez całą jego wypowiedź obserwował go i kątem oka jego kolegów czy nic nie kombinują. Jak skończył swoją wypowiedź i odpowiedział mu Gando wtedy się odezwał spokojnym głosem:
- Ja jestem Larandar. Możesz powiedzieć coś więcej na temat tej suszy, jak to wszystko się zaczęło i co spotkało tych śmiałków co chcieli to naprawić. Nie powiem pieniądze na pewno mi się przydadzą, a i Ciebie za udzielenie szczegółowych informacji nagroda może nie minąć.
Mówił to spokojnie głosem takim że mógł go usłyszeć tylko on i Gando. Mówiąc ostatnie zdanie wskazał na wolne krzesło stojące obok stołu (bądź też przy nim).
Po czym zabrał się do swojego posiłku słuchając uważnie jego opowieści( jeśli się zgodził przysiąść).
 Powrót do góry »
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Sob 9:40, 06 Sty 2007    Temat postu:

MG

Jozdo przysiadł się, machając niedbale ręką na kompanów domagających się kolejnego dzbanka, ponieważ był na nogach i miał bliżej do baru.
- Ano było tak. Tydzień temu byli tu czarownicy, tacy, co to pogodę regulują. Było ich trzech. Ale jeden z wioski zalazł im okrutnie za skórę, bo oszukać chciał. A oni, jak to magiki, sprowadzili na jego pole pomór, suszę okrutną. Poleciał do ratusza, a że akurat przebywał tam w podróży inkwizytor, zara zstaża pojmali magików. No i bez tańcowania na stosie ich osadzili, gdzie szczeznąć im przyszło. Prawie wszyscy to widzieli. Stosy do dziś leżą, można oglądać zwłoki, na przestrogę, jak mówi nasz kapłan Morra. A było inkwizytorów dwóch i nasz kapłan.
Po tamtym zdarzeniu lato stało się strasznie gorące, mimo spalenia tych trzech, z których jeden był człowiekiem, drugi elfem, a trzeci mieszańcem, nadeszła jeszcze gorsza susza. Od tamtej pory bydło pada, schnie zboże, zwierzyna po lasach pomarła, wody w rzece mało i stale mniej, to i ryb nie ma, młyn stoi, ludzie nie mają zajęć, głód, nic ino głód w oczy.
Zara jak woda opadła, poszło trzech ze wsi w górę rzeki. Czwarty płynął łódką, ale jak opowiedział to mu nikt nie wierzył, bo to pijanica okrutny. Ale tamtych trzech wraca i mówi, że rozlewisko wielkie wyżej rzeki powstało, gdzie bobry osiedlone znaleźli. Bobry były zawsze, ale wyżej w górach, nikomu nie wadziły. Od jakiegoś czasu żyją niżej, dzień drogi od nas. Cholera wie co je przegoniło, ale wraz z nimi przybyło na rozlewisko masa różnych potworów, tak powiedzieli. Dlatego nie idzie bobrów wytępić, ale też dlatego, że mnożą się na potęgę jakby im kto płacił za chędożenie samic. Od tamtej pory we wsi trudno. Głód, zarazy, pomór, masowe pożary, woda drożeje, każdy ma trochę na przydział, obcy słono muszą płacić. To i ludzie wyjeżdżają do miasta.
Nic, idę bo tam dzbanek czeka.

Podczas całej opowieści Jozdo zdawał się zadowolony, że spotkał kogoś, kto jeszcze nie wie o miejscowych problemach. Mówił prawdziwie i z przejęciem, jakby od tego zależało życie wielu ludzi, co zresztą niewiele różniło się od prawdy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Nie 15:13, 07 Sty 2007    Temat postu:

Gando Zielarz

Gdy Jozgo skończył mówić z uśmiechem na ustach powiedział:
- Co za wspaniałe opowiadanie. Już dawno takiego nie słyszałem. Na bobry znajdzie się sposób, ale do samej suszy trzeba raczej magików. Takich co w gildii pracują. Słyszałem że gildie mają lepsze usługi bo dbają o dobre imię. Jutro z samego rana przejdę się do ratusza.
Wrócił do jedzenia. Pomyślał sobie co by się stało gdyby przerwać tamę zrobioną przez bobry i czy tamto rozlewisko nie zalałoby całej tej wsi. Najwyraźniej nie bo wtedy ktoś by już o tym wcześniej pomyślał. Gando znał się dobrze jedynie na ogrodnictwie i ziołach. O bobrach nie wiedział nic poza tym, że budują tamy na rzekach i mają śmieszne ogony.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Pon 19:54, 08 Sty 2007    Temat postu:

Larandar

W skupieniu wysłuchał opowieści Jozgo. Na jej końcu powiedział:
- Bardzo ładnie to opowiedziałeś, powiedziałeś praktycznie powiedziałeś tak że zachęciłeś mnie do pomocy Wam. Więc jutro rankiem przejdę się do ratusza i zobacze co i jak, jeśli stawka będzie odpowiednia to postaram się pomóc. Tak jak obiecałem masz tutaj 0.5zk za te informacje.
Po czym wyciągnął 0.5zk( to jest 50 szilingów?) i wręczył je Jozgo.
Zwrócił się do Ganda:
- I co myślisz o tym wszystkim? Bobry to pryszcz potwory swoją drogą są to wieśniacy więc pewnie wyolbrzymiają jak to zwykle oni. Jednak jeśli ten cały burmistrz dobrze płaci za unormowanie tego wszystkiego to warto tym się zainteresować pieniądze zawsze się przydadzą.
 Powrót do góry »
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Pon 20:19, 08 Sty 2007    Temat postu:

MG

Był już wieczór i część gości wyszła do swoich domów. Miło było mieć własny dom, nie dało się zaprzeczyć. Karczmarz stawiał na stojakach świece i zapalał je. Za oknami było jeszcze dość jasno, jak to latem, ale dzięki świecom zrobił się bardzo swojski klimat. Pojawiło się kilku innych ludzi, ale ci przyszli się tylko napić i prawie nic nie mówili, za to czujnie obserwowali obcych.
Poza tym niemal nic się nie działo. Drzwi były otwarte, na zewnątrz grały świerszcze i cykady, a powietrze było ciężkie i duszne, ale nie tak bardzo jak za dnia. Jedyna wilgoć, jaka była pod dostatkiem, to był zwykły pot spracowanych ludzi i wędrowców, co dało się czuć.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Astro 12 Strona Główna » RPG » Susza WFRP1.5 [2] - sesja
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 12, 13, 14  Następny
Strona 2 z 14

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group