FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Susza WFRP1.5 [2] - sesja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Astro 12 Strona Główna » RPG » Susza WFRP1.5 [2] - sesja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość








 Post Wysłany: Pon 20:06, 11 Cze 2007    Temat postu:

Larandar

Po ciosie upadł na kolana przeklinająć na czym świat stoi.
Starał się podnieść na nogi - podpierał się przy tym toporem i z bólu zaciskał zęby. Wstając na nogi ruszył - kuśtykał - w kierunku elfki, podpierając się toporem.
Jednak cały czas obserwował ostatniego osiłka, topór trzymał tak żeby w każdej chwili móc go poderwać i zadać cios albo chociaż zablokować przeciwnika.
Gdy dotarł do niej - bez problemów - ostrzem topora odciął więzy krępujące jej nadgarstek.
 Powrót do góry »
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Pon 21:12, 11 Cze 2007    Temat postu:

Gando Zielarz

Jego deklaracja nie spotkała się ze zbytnim entuzjazmem. Widząc to postanowił wejść do środka przez tamtą dziurę którą wypatrzył. Dłońzaciśnięta na trzonku trzymanego noża kuchennego pociła się strasznie. Jeszcze nigdy w życiu nie zdarzyła mu się taka sytuacja.
Gdy coś na niego wpadło z przerażenia zaczął wymachiwać nożem nawet nie patrząc co to było a tym bardziej nie celując w jakieś konkretne miejsca. Poprostu ciął na oślep.
Podczas szamotaniny poczuł ostry ból w ramieniu. Przez chwilę zrobiło mu się słabo, ale dosyć szybko się pozbierał i ruszył w pościg. Był zbyt zdenerwowany żeby się bać. Normalnie zapewne pobiegłby we wręcz przeciwnym kierunku i później powiedział komuś co się stało, oczywiście wyolbrzymiając całą historię. Teraz nie myślał normalnie. Poprostu biegł z nożem za tym co go dziabnął w celu odwdzięczenia się przynajmniej piięcioma takimi samymi ranami.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Feawen Nailo




Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: z dalekich krain

 Post Wysłany: Pią 22:38, 15 Cze 2007    Temat postu:

Feawen

Nie czekając na nic podczas tego jak toczyła się walka elfka z całej siły starała się przerzucić przez belkę na której wisiała i przekozłować kawałek dalej.Jeśli jej się w końcu udało to bez większego namysłu o ile napastnik nadal stał do niej tyłem wyprowadziła silnego kopniaka pod kolana oprycha.Póżniej wyciągnęła spętane ręce w kierunku Larandara aby ten przeciął jej więzy.Była bardzo wzburzona i wystraszona a to dodaje animuszu jeśli chce się walczyć o własne życie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Śro 18:27, 20 Cze 2007    Temat postu:

MG

Inkwizytor wycofał się do drzwi. Nie chciał być chwilowo na widoku, ponieważ miał chyba inny plan. Jednak nadal był związany wzrokiem z napastnikiem, przynajmniej w założeniu, tamten bowiem co trochę się rozglądał.
Larandar zbliżał się do elfki podpierając się toporem. Kolano rwało tępym bólem, promieniującym aż pod czaszkę. Zgrzytnął zębami i postąpił kolejny krok.
...Ale co to?! Nagle elfka pojechała w górę, przetoczyła się po belce, powoli, jakby z zastanowieniem, a następnie zeskoczyła z drugiej strony, a sznur odpadł od belki i wylądował na słomie. Nadal krępował jej nadgarstki, lecz mogła się poruszać.
I wtedy Larandar to poczuł. To było jak ukąszenie ognistego bicza, o którym słyszał w legendzie. Baa'rukh, jeden z demonów, używał takiego by pogromić wrogów. Lewa ręka mimowolnie uciekła za plecy, prawa odruchowo cofnięta przywarła do boku, a topór, o który się podpierał, przeważył się i upadł na polepę z brzękiem.
- Hehe, erro toro me! - warknął zbój przez zaciśnięte zęby robiąc wymach głową by cofnąć długi, nabity odłamkami szkła i stali warkocz.
I w tym momencie ugięły się pod nim nogi. Przypadł na jedno kolano, lecz nie upadł. Elfka musiała wyskoczyć i odbić się, by spowodować chociaż tyle. Upadła na plecy na snopki słomy, lecz oczy bandziora patrzyły już w inną stronę. Nie było w nich strachu.

Niziołek gnał na skrzydłach zemsty jak tylko mógł najszybciej. Mimo, że miał nogi niewiele krótsze od przeciwnika, tamtego gnała znacznie potężniejsza siła. Strach. Nie strach przed nożem, przed mieczem lub toporem, nie przed ludźmi ani elfami, ale strach przed czymś innym, o czym być może inni nie wiedzieli. Gnał jak postrzelony zając i niziołek wkrótce musiał zwolnić dla nabrania oddechu. W końcu zatrzymał się i rozejrzał.
Był w wielkim, mrocznym i posępnym lesie. Całkiem sam, albo tak mu się zdawało. I zdawało mu się też, że za każdym drzewem czają się oczy, uszy, powykręcane ramiona, podlożone nogi. Korony drzew gdzieś tam wysoko tworzyły parasol nieprzepuszczalny dla gwiaz i księżyca. Było kompletnie ciemno i w zasadzie nie miał pojęcia z której strony przyszedł. Coś tu było nie tak. Włosy stanęły mu dęba na karku.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Śro 22:40, 20 Cze 2007    Temat postu:

Larandar

Gdy próbował zrobić kolejny krok patrząc jak Feawen uwalnia się z uwięzi, coś go walnęło w bok. Zaskoczył go ten cios jak mało co w życiu, przez chwilę nie wiedział co się dzieję poczuł tylko narastający ból od zadanego ciosu, a co gorsza stracił punkt podparcia jedyną rzecz, która pozwalała mu ustać w tej chwili. Więc runął jak długi przewracając się na plecy.
Gdy upadł i każdy usłyszał ciche stęknięcie spowodowane tym upadkiem. Usłyszał słowa tamtego goryla na które odpowiedział:
- Sam kurwa przyjdź do mnie!!
W tym samym momencie widział ja Feawen wpada na goryla i zmusza go do klęknięcia - sam w tym momencie starał się określić szanse czy zdoła dosięgnąć topora i też nim napastnika. Nie zważając na ból krzywiąc się przy tym wziął go w rękę i wyprowadził najsilniejszy cios jaki mógł w tym momencie zadać, i z tej pozycji, dużego wyjścia nie było albo potężne walnięcie z góry zataczając toporem pół okręg, albo rzut toporem - tego ostatniego nie chciał praktykować.
Więc gdy zobaczył że nie ma szans zadać mu żadnego porządnego ciosu a może podać mimo bólu topór Feawen chwycił go solidnie za jeden z końców i rzucił/pchnął go w jej kierunku - gdy musiał rzucać to w ten sposób by rękojeść znalazła się jak najbliżej niej i sam topór wylądował trochę przed nią. Gdy już to zrobił starając się pozbierać - wstać chociażby do pozycji wpół siedzącej - krzyknął na gorgiego by zwrócić na siebie uwagę.
- Ej ty wielka kupo gówna tylko na tyle Ciebie stać !! Takiego cykora jak ty to dawno nie widziałem ze wszystkimi na dystans co to ma być?!! W kulki sobie walisz i nic innego nie potrafisz zrobić.
 Powrót do góry »
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Czw 13:16, 21 Cze 2007    Temat postu:

Gando Zielarz

Gdy zmęczenie wyczerpało mu siły które dawała chęć zemsty zaniechał pogoni i stanął na chwilę żeby złapć oddech. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego co się stało. Wlazł do dużego, ciemnego i strasznego lasu zupełnie sam. Nie było nikogo kto by choćby powiedział jakieś podnoszące na duchu słowo.
Odwrócił się i zaczął iść w stronę gdzie przed chwilą skierowane były jego plecy. Starał się trzymać jak najdalej od drzew.
- Halo, jest tu kto? - powiedział cichym, nieśmiałym głosem - ja, ja sie zgubiłem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Feawen Nailo




Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: z dalekich krain

 Post Wysłany: Czw 18:35, 21 Cze 2007    Temat postu:

Feawen

Nawet ze zwiazanymi nadgarstkami zrozumiała co chciał Larandar żeby zrobiła.Chwyciła błyskawicznie łapiąc mocno za rękojeść topór i wymierzyła cios w głowę napastnika.Jeżeli manewr się powiódł i zbir nie żył rozcieła krepujące ją wiezy i poprawiła ubranie na sobie aby zachować resztki godności.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Pon 11:29, 25 Cze 2007    Temat postu:

MG

Elf nie miał szans na zadanie ciosu. Leżał za daleko, a ręce krwawiły powodując drganie i niezdolność do precyzyjnego ruchu. Ndgarstki miał rozcięte, w zasadzie to nawet wyżej, przedramiona. Warkocz nabity ostrymi odłamkami zadawał nietypowe obrażenia. Dlatego wykonał rzut toporem. Następnie prowokował przeciwnika, żeby odwrócić jego uwagę.
Elfka straciła czas na poprawianie ubrania, co dało napastnikowi czas na powstanie. Dlatego zadanie ciosu było bardzo trudne, bo musiała unieść ciężki topór wysoko i zadać cios zza głowy. Ponieważ napastnik zaczął już iść w stronę leżącego, cios był o włos od chybienia. Topór zahaczył jednak czaszkę tamtego w wgryzł się w twardą kość, rozpruwając jej zawartość i jadąc niżej, aż do karku. Kropelki krwi tworząc karminowy deszcz opadły na twarz i koszulę elfki, również w oczy.

Napastnik powstał z przyklęku i wykonał krok w stronę leżącego elfa, jednak zaraz się zatrzymał. Zdziwienie na jego twarzy nie pozostawiało wątpliwości. Nie skończył już obrotu, by sprawdzić, kto zadał cios. Obrócił się do połowy z otwartymi bezgłośnie ustami i złożył się w kilku miejscach jak skręcona lina, padając na prawy bok, choć obracał się w lewo. Nogi podążyły za korpusem dopiero ułamek chwili potem. Zbój leżał na klepisku.

Inkwizytor gdzieś się ulotnił i nie było go przy tym, niczego nie widział.

Idący przez ciemności niziołek co chwila odwracał się na różne strony. Z grubsza posuwał się w stronę, z której przyszedł, ale nie dałby za to głowy. Obracał się tyle razy, że mógł pomylić kierunki przypadkowo. A czemu się obracał? Bo nad głową zobaczył wielkie zielone oczy, w krzakach po lewej coś szeleściło, a dalej po prawej coś tłukło w drzewo niczym w bęben. Gdzieś z tyłu nagle usłyszał coś przesuwającego się po ziemi, poruszającego leśną ściółkę. Z przodu coś zahuczało, a skrzek gdzieś z boku spowodował mu na plecach zimne ciarki. Niziołek zapragnął nagle zapaść się pod ziemię, żeby go tu nie było, żeby nie musiał tędy iść. Wtedy potknął się o leżącą kłodę, z której coś wyskoczyło i omal nie stanęło mu serce ze strachu. Miał ochotę biec, uciekać w losowym kierunku, ale prawie nic nie widział i nie wiedział dokąd można uciec.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Pon 13:14, 25 Cze 2007    Temat postu:

Gando Zielarz

Zobaczył wielkie zielone oczy. Zapewne była to tylko sowa, ale dla halflinga oczy były w tej chwili najstraszniejszym demonem. Ruszył biegiem przed siebie aż nie potknął się o kłodę i nie poleciał na ziemię.
Gdzie się nie ruszył było tylko gorzej. Usiadł w miejscu gdzie sie wywalił, zamknął oczy i zatkał uszy. Chciał się od tego wszystkiego odciąć, uciec.
Co jakiś czas otwierał jedno oko, żeby sprawdzić czy jeszcze jest w tym strasznym miejscu i czy może nie jest już jasno.
Najlepiej by było gdyby zasnął i obudził się w dzień, ale był zbyt zdenerwowany żeby zasnąć. Poza tym mógłby sie już nie obudzić, a tego by bardzo nie chciał.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gość








 Post Wysłany: Pon 13:33, 25 Cze 2007    Temat postu:

Larandar

Podniósł głowę z podłogi spojrzał w oczy Elfce i powiedział
- Dobra robota, mam nadzieję że nic Ci nie zrobili - po chwili namysłu dodał - wejź ich przeszukaj może mają trochę złota przy sobie każdy grosz się przyda, i może mają coś ciekawego co się nam przyda...
Cały czas patrzył jej prosto w oczy gdy skończył mówić. Postarał się zdjąć z siebie koszule, i w miarę możliwości usiąść tak by móc obwiązać nogę trochę ponad złamanej kości tak żeby uśmierzyć sobie ból i upust krwi z tamtej rany, wiązał dość mocno - tzn na tyle ile miał sił.
Później gdy to uczynił przyjrzał się reszcie ran starał się ocenić jak poważne są rany cięte po warkoczu.
Jednak wyczerpanie i utrata krwi spowodowały ze czuł się coraz bardziej zmęczony i senny, ból głowy wracał ze wzmożoną siłą kolano rwało coraz mocniej a on sam nie mógł się ruszyć..ta bezradność go męczyła ból dobijał sam już nie wiedział co zrobić ma...Położył sie spowrotem i patrzył prosto w góre słuchając jak Feawen porusza się po szopie...
 Powrót do góry »
rrico




Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: óć

 Post Wysłany: Czw 18:10, 28 Cze 2007    Temat postu:

MG

Elfka rzuciła sznur na polepę i zaklęła po cichu. Potem podeszła do zwłok i przeszukała je pobieżnie, jednak strażników zostawiła w spokoju. Miała przeczucie, że nie byłoby to mile widziane w tym masteczku, gdyby ktoś oskubał pokonanego strażnika.
Elf owinął rany kawałkiem koszuli i ułożył się. Obserwując dziewczynę doszedł do wniosku, że całkiem mu tu wygodnie na sianie. Poruszała się sprawnie, ale coraz wolniej i wolniej, zamazywała się stopniowo zapadając w krainę z mgły i oparów, aż oczy elfa zamknęły się na dobre i odpłynął, nie zdążywszy się zastanowić nad tym co robi. Walka wykończyła go i musiał spać, pomimo bycia elfem. Normalnie nie musiałby spać, a tylko odpoczywać wchodząc w typową krainę, lecz tym razem było inaczej.

W tym czasie inkwizytora nie było, nie widział niczego, lecz robił gdzie indziej co innego.

Niziołek za to siedział w lesie i podglądał otoczenie przez jedno oko, otwierając je tylko czasem. Jednak to było na nic, nic nie widział, bo było smoliście ciemno. Przez moment też niczego nie słyszał, bo rękami zatkał uszy. I dobrze, bo przynajmniej nie wiedział, czy coś przypadkiem się do niego nie zbliża żeby znienacka wyłonić się z ciemności z otwartą, ociekającą z ostrych kłów śliną, paszczą, gotową tylko, żeby go pożreć. Lęk dodał mu skrzydeł i postanowił coś zrobić, ale jeszcze nie bardzo wiedziął co. Jednak wyobraźnia nie pozostawiała wątpliwości. W takim lesie mogło mu się przytrafić niemal wszystko, i zdawał sobie z tego sprawę. Małe zwierzątka i niziołki, mimo wrodzonego hartu, raczej nie miały czego szukać w takich miejscach po zmroku.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Feawen Nailo




Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: z dalekich krain

 Post Wysłany: Pią 7:20, 29 Cze 2007    Temat postu:

Feawen

Z niechecia przeszukała oprychów ale wiedziała ze potrzebne są pieniądze[ ile uc iułałam?].Poprawiła swoje ubranie i skierowała się do Larandara który oopatrywał swoje rany i zauważyła że on zaczyna tracić świadomość. Podbiegła szybko do niego i wygodniej usadowiła na sianie po czym delikatnie zaczeła opatrywać mu rany na tyle ile wiedziała że to coś da, starała się zatamować lecącą krew z obrażeń jakie doznał.Gdy już skończyła i jeśli Elf nie wykrwawiał się dała mu pospać a sama siedziała przy nim.Odór śmierci jaki obecnie panował w pomieszczeniu przyprawiał ją o mdłości.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Catch_or
Nanotechnolog



Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: jesteś?

 Post Wysłany: Pią 22:25, 29 Cze 2007    Temat postu:

Gando Zielarz

Zamknięcie oczu sprawiło, że halflingowi zaczęła poważnie pracowć wyobraźnia. Gdy usłyszał jakiś chrobot otworzył oczy i ujrzał lecącą w jego stronę bestię (wiewiórkę). To było dla niego za wiele. Rzucił sie do ucieczki aby jak najbardziej oddalić się od ścigającego go potwora.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Astro 12 Strona Główna » RPG » Susza WFRP1.5 [2] - sesja
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14
Strona 14 z 14

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group